|
Rowerowe szaleństwo
Opanowało mnie już w dzieciństwie i towarzyszyło mi przez wiele lat.
W czasach studenckich jednak, gdy Europa się dla Polaków otworzyła, o wiele ciekawsze wydały się podróże po kontynencie.
Później zaś odkrywanie kolejnych kontynentów. Gdy już głód nowych kultur został zaspokojony, a nadwiślańskie krajobrazy
- tak dobrze znane z dzieciństwa i młodości - wróciły do łask, przypomniało o sobie także szaleństwo jednośladu.
Nie uprawiam ani kolarstwa codziennego, ani wyczynowego.
Rower to wypadkowa wielu różnych pragnień, głodów i potrzeb. To pragnienie bycia samemu ze sobą i z przyrodą.
To środek lokomocji i dom. Salon, kuchnia i sypialnia. To gęsty zapach puszczańskich żywic i uwodząca woń łąk.
To przestrzeń na przestrzał, malarskie pejzaże i feeria barw.
To letni wielobój łączący ze sobą podróżowanie, zwiedzanie, imprezę na orientację.
Skanseny, parki narodowe, fortyfikacje, architektura, muzea, ścieżki przyrodnicze.
Spotkani ludzie i pogadanki w lokalnych "GS-ach".
Nocleg u sołtysa za stodołą, w lesie, nad jeziorem.
Rower to wypadkowa wszystkich spełnień. No, niektórych...
|
|